Kiedy pan Bóg stworzył mężczyznę, był bardzo zadowolony ze swego dzieła. Natomiast, gdy Ewa była już gotowa, spojrzał na nią z dezaprobatą i westchnął: „ No, a ty będziesz musiała się malować”. Czy to dlatego panowie uważają, że męskiej twarzy makijaż nie przystoi? Nie zawsze tak było…
O historii męskiego makijażu
Najpierw były barwy i znaki wojenne, malowane na twarzy i ciele, które miały dodawać ducha bojowego wojownikom i odstraszać wrogów. Potem przez setki lat obowiązywała naturalność, żeby nie powiedzieć: ascetyzm. Nieprzywiązywanie wagi do wyglądu albo wręcz celowe zaniedbywanie, obowiązywało przez kilka setek lat, przy czym dotyczyło to panów i pań. Po latach „posuchy” w kosmetologii, zaczęła się moda na damskie, ale też i męskie makijaże. Panowie w niczym nie ustępowali damom w stosowaniu pudru na twarz, różu na policzkach, dekorowaniu twarzy „muszkami” ani w trefieniu włosów w misterne loki, zastępowane często przez wymyślne peruki. Do tego panowie nosili delikatne koronki, wiązali fontazie pod szyją, dbali o wykwintny przyodziewek, nie stroniąc od butów na obcasach. Jakoś im przy tym nie ubywało męskości, bo jednocześnie toczyli wojny, przeprowadzali rewolucje, budowali barykady, ścinali głowy jakby nigdy nic.
Wraz z końcem XIX wieku mężczyźni porzucili pudry i koronki, wbili się w szare lub czarne surduty i tak z niewielkimi zmianami w fasonach marynarek i spodni dotrwali do dzisiejszych czasów, zastępując czasami klasyczne garnitury dżinsami i T-shirtem.
Makijaż tylko dla pań?
Poprawianie albo podkreślanie urody panowie pozostawili kobietom, uważając, że macho i puder nie chodzą w parze. Według opinii wielu z nich, mężczyznom przystoi tylko makijaż sceniczny, a to dotyczy tylko niewielu facetów. Czy ktoś zżyma się na widok umalowanego Johnna Deppa w filmie „Piraci”? Czy kogoś razi widok Davida Bovie’go w ekscentrycznym makijażu na scenie? No tak, artystom wolno więcej. A spójrzcie na zdjęcia sportowych idoli. Naprawdę jeden czy drugi mistrz piłki kopanej ma idealnie brzoskwiniową cerę? Nie oszukujmy się. To kwestia makijażu, ale dodajmy – dyskretnego makijażu.
Krem matujący, puder matujący i brązujący, korektor tuszujący niedoskonałości skóry – te kosmetyki na pewno są przez nich używane na co dzień. Powinny się też znaleźć w łazience każdego mężczyzny, bo to nie wstyd dbać o swój wygląd. Natura rzadko jest doskonała. Trzeba jej pomóc.
Korektory – dyskretna ingerencja w niedoskonałości skóry
Atrakcyjny wygląd bez niedoskonałości skóry poprawia szanse powodzenia nie tylko w życiu towarzyskim, ale i zawodowym. W wielu zawodach wymagających kontaktów z klientami, petentami czy kontrahentami liczy się wygląd, choćbyśmy nie przyjmowali tej prawdy do wiadomości. Świadomość zadbanego wyglądu poprawia samopoczucie każdego z nas, wzmacnia pewność siebie, dodaje swobody w rozmowach z ludźmi.
Używanie korektora może wiele zmienić. Niedoskonałości skóry to dolegliwość, która przydarza się często. Są to wypryski, przebarwienia, zasinienia, popękane naczynka, drobne skaleczenia czy blizny. Użycie korektora pozwoli ukryć te wady, a jego obecności na twarzy trudno się domyślić.
Sklep MenSpace poleca doskonały korektor Men Pen, który dyskretnie zatuszuje wszystko to, co wymaga ukrycia, by cera miała zdrowy wygląd.
Inny męski korektor, idealnie dopasowany do męskiej skóry to Menaji, do wyboru w trzech kolorach, by dopasować odcień do zabarwienia cery i skutecznie zatuszować niedoskonałości skóry.
Wart polecenia jest też Recipe for Men, który sprawdza się zwłaszcza w przypadku cery trądzikowej, bo nie tylko tuszuje zaskórniki i krostki, ale też łagodzi zmiany chorobowe.
Wymienione kosmetyki są przyjazne dla skóry, pozwalają jej oddychać, nie zatykają porów, nie wysuszają. Są wodoodporne, utrzymują się na twarzy co najmniej 4 godziny. Zawierają filtr przeciwsłoneczny. Łatwe do aplikacji. Robią, co do nich należy, nie pozostawiając po sobie śladu na twarzy.
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.